W czerwcowy długi weekend 50-osobowa grupa wybrała się nad morze. Był to wyjazd, który okazał się prawdziwą przygodą: pełną śmiechu, historii, pięknych krajobrazów, zapachów Bałtyku i niecodziennych doświadczeń.
Dzień 1 – Malbork i "statek po trawie"
Wyruszyliśmy z Bogatyni w nocy z 17 na 18 czerwca, by już rano stanąć pod monumentalnym zamkiem w Malborku – największym gotyckim zamkiem na świecie, niegdyś siedzibie wielkich mistrzów zakonu krzyżackiego. Po zwiedzaniu udaliśmy się w rejs Kanałem Ostródzko-Elbląskim, znanym jako „statek po trawie”. To unikatowa atrakcja, gdzie statki przeciągane są po lądzie specjalnymi platformami na szynach. Jest to jedyne takie miejsce w Europie i prawdziwy cud techniki XIX wieku.
Dzień 2 – Mierzeja Wiślana, Krynica Morska, Frombork i drezyny
Drugiego dnia wyruszyliśmy na zwiedzanie Mierzei Wiślanej. Podziwialiśmy nowy przekop łączący Zalew Wiślany z Bałtykiem – imponujące przedsięwzięcie inżynieryjne.
Z Krynicy Morskiej przepłynęliśmy statkiem przez Zalew Wiślany do Fromborka. W katedrze Mikołaja Kopernika wysłuchaliśmy pięknego koncertu organowego w otoczeniu barwnego kwietnego dywanu i odwiedziliśmy miejsce spoczynku wielkiego astronoma.
Po przejeździe do kolejnej miejscowości czekała na nas niespodzianka – jazda drezynami. Choć na pierwszy rzut oka wyglądało to niewinnie, szybko zamieniło się w sport ekstremalny! Pedałowaliśmy na zmianę, słońce przeplatało się z zachmurzeniem, powietrze było dość ostre, a pot lał się strumieniami. Jedna drezyna miała zepsuty hamulec, a inne luźne siodełka, które bardziej przypominały narzędzia do masażu pośladków niż wygodne siedziska. Śmiechu było co niemiara! Niektórzy mówili, że czują się jak na Tour de Żuławy!
Dzień 3 – Gdańsk, Westerplatte i Twierdza Wisłoujście
Trzeciego dnia odwiedziliśmy Gdańsk i jego okolice. Rozpoczęliśmy od symbolicznego miejsca początku II wojny światowej – Westerplatte, a następnie zwiedziliśmy Twierdzę Wisłoujście, wyjątkową fortecę wodną strzegącą dostępu do portu.
W Gdańsku przeszliśmy przez nowoczesne Śródmieście, minęliśmy mosty zwodzone, Targ Rybny, historyczne kamienice i Żuraw nad Motławą. Spacer po mieście pełnym kontrastów, łączącym stare z nowym, zrobił na wszystkich wrażenie.
Dzień 4 – Hel
Następnego dnia udaliśmy się na Hel wesołym autokarem, z humorem i śpiewem na ustach. Nie zabrakło znanych przebojów, takich jak „Chałupy welcome to” i innych piosenek o nadmorskich miejscowościach.
Na Helu odwiedziliśmy fokarium, obserwowaliśmy karmienie fok, spacerowaliśmy po promenadzie i wspięliśmy się na latarnię morską. Niecodzienną atrakcją była możliwość skosztowania belony – ryby o zielonych ościach, która pojawia się w Bałtyku tylko przez kilka tygodni w roku. Prawdziwy rarytas, a do tego bardzo smaczny!
W drogę powrotną ruszyliśmy pociągiem. Niestety, tłok był ogromny. Czuliśmy się jak prawdziwe śledzie w puszce. Jeden z rowerzystów, próbując znaleźć miejsce na swój rower, został „serdecznie” upomniany przez pasażerkę: „Ty, ziomuś, gdzie ty jeszcze z tym rowerem?”. Wywołało to falę śmiechu i rozluźniło atmosferę wśród zmęczonych podróżnych.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer po Rewie – malowniczej miejscowości, gdzie można stanąć na Cyplu Rewskim i podziwiać morze z obu stron wąskiego pasa piasku. Tam też mogliśmy przyjrzeć się niesamowitemu zjawisku przyrodniczemu – rosnącej mierzei, która może w przyszłości całkowicie odciąć Zatokę Pucką od pełnego morza.
Dzień 5 – Gdynia i powrót do domu
Na początek zwiedziliśmy nowoczesne i bardzo ciekawe Muzeum Emigracji w Gdyni. Spacerowaliśmy po nabrzeżach portowych i chłonęliśmy ostatnie morskie widoki przed powrotem do domu. Podziwialiśmy historyczne okręty – ORP „Błyskawicę” i „Dar Pomorza”.
Wyjazd był mieszanką edukacji, wypoczynku i przygody. Zwiedziliśmy wiele, przeżyliśmy jeszcze więcej i wróciliśmy pełni wspomnień: morskich, muzycznych i rybnych. Wycieczka była pełna kontrastów – od ciszy Żuław i średniowiecznych murów po nowoczesne przystanie i nadmorskie kurorty. Już w drodze powrotnej snuliśmy plany kolejnych wypraw; emocje i wspólne wspomnienia tylko rozbudziły apetyt na dalsze podróże.
Już teraz nie możemy się doczekać kolejnej, równie pełnej wrażeń wyprawy z BOG-TUR-em!
Relacja: Barbara Otrociuk
Zdjęcia: Uczestnicy wycieczki