Z ogromną radością prezentujemy wywiad z Damianem Ostrowskim, utytułowanym zawodnikiem armwrestlingu, który niedawno zdobył srebrny medal na Mistrzostwach Europy w Parnawie. Zapraszamy do lektury, aby poznać jego emocje, drogę do sukcesu i plany na przyszłość.

Damian Ostrowskim, fot. archiwum prywatne 

Wywiad z Damianem Ostrowskim:

bogatynia.info.pl: Gratulacje za ogromny sukces! Jakie emocje towarzyszyły Ci w momencie odbierania srebrnego medalu?

Damian Ostrowski: Dziękuję. Na początku było niedowierzanie. Bardzo chciałem być lepszy niż w ubiegłym roku, kiedy zająłem 5. miejsce, a udało się dotrzeć aż do finału. Tak szczerze, nie da się opisać emocji, które towarzyszą w momencie stania na podium.

Jak oceniasz poziom tegorocznych Mistrzostw Europy w Parnawie? Czy któreś pojedynki były szczególnie trudne?

Damian Ostrowski: W zawodach brało udział ponad 300 zawodników z naszego kontynentu. Dla mnie osobiście poziom był wysoki. Miałem też trochę szczęścia w losowaniu przeciwników. Plan był taki, aby zrewanżować się Finowi za poprzednie ME, gdzie po długiej walce o 5. miejsce mnie pokonał. Najtrudniejszy pojedynek to finał z Bułgarem Petrem Roglevem (4. miejsce na MŚ).

Od ośmiu lat trenujesz armwrestling – co zadecydowało o tym, że wybrałeś właśnie tę dyscyplinę?

Damian Ostrowski: Od 8 lat trenuję armwrestling. W 1998 roku przygodę ze sportem zacząłem od trójboju siłowego. Właśnie w nim, poza startem w ME, spełniłem swoje sportowe marzenia (tytuł MP, kilka rekordów kraju i 9. miejsce na MŚ w RPA w 2014 r.). Po narodzinach syna postanowiłem zrobić przerwę w startach. Przypadkowo w 2016 roku wystartowałem w lokalnych zawodach w siłowaniu na rękę. W amatorach wygrałem, a w zawodowcach przegrałem z mistrzem Ukrainy i namęczyłem się z o połowę lżejszym Pawłem Grabasem - czołowym zawodnikiem w kraju. To sprawiło, że zacząłem trenować siłowanie na rękę. W 2017 r. wystartowałem w Mistrzostwach Polski amatorów i wywalczyłem 2. miejsce. Rok później ten sam wynik. Na zawodach w Międzychodzie wypatrzył mnie Artur Głowiński (legenda polskiego armwrestlingu). Człowiek, którego oglądałem z podziwem na Eurosporcie, zaprosił mnie do swojego klubu. Dał mi setki wskazówek i rad, a później namówił na zawodowstwo - i tak zostało do dziś. Lubię dźwigać, ale w siłowaniu jest więcej rywalizacji - mnóstwo technik, "kruczków" itp.

Czy możesz opowiedzieć, jak wygląda Twój typowy dzień treningowy?

Damian Ostrowski: Na początku trenowałem 2-3 razy w tygodniu. Po ubiegłorocznych Mistrzostwach Europy zwiększyłem ilość i obecnie trenuję 7 dni w tygodniu. Trening uzależniony jest od sezonu startowego i od pracy - pracuję w systemie zmianowym i przy nocnych zmianach niestety trzeba trochę ograniczyć intensywność. Dalej trenuję trójbój, ale głównie skupiam się na siłowaniu. Trening zazwyczaj trwa od 40 minut do 1,5 godziny. Drugą kwestią są sparingi - te trwają do 2-3 godzin i są kluczowe w tym sporcie.

Jakie cechy – Twoim zdaniem – są kluczowe, by osiągać sukcesy w armwrestlingu?

Damian Ostrowski: Wszystko sprowadza się do głowy - według mnie najważniejsza jest dyscyplina, upór i cierpliwość w dążeniu do celu. Jak w każdym sporcie - trening, trening i jeszcze raz trening.

Czy mieszkańcy Bogatyni interesują się armwrestlingiem? Jakie masz wsparcie lokalne?

Damian Ostrowski: Jest całkiem sporo osób zainteresowanych tą dyscypliną. Wystarczy spojrzeć na rosnącą frekwencję w ostatnich bogatyńskich zawodach o puchar Hokera. Przyciągnął nie tylko sporo osób z Bogatyni i okolic, ale również ludzi z innych województw. Niestety nie mamy żadnego klubu armwrestlingowego w Bogatyni, gdzie wszyscy mogliby wspólnie trenować. Ja trenuję u siebie w szopce, a na sparingi jeżdżę do kolegów z innych miast np. Choszczna, Żar, Głuszycy, Wrocławia itd.

A propos lokalnego wsparcia, nie będę się wypowiadać. Za wszystko płacę sam, mimo że nie ma z tego sportu nawet symbolicznej złotówki. Na zawody do Estonii pojechałem z pomocą rodziny, kolegów i radnego Dawida Szczepanika, za co z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować.

Jakie masz plany na przyszłość – kolejne zawody, cele sportowe?

Damian Ostrowski: Kolejne zawody, w których chciałbym wystartować w tym roku, to Over The Top w Wolfsburgu (Niemcy) i Mistrzostwa Świata w Azerbejdżanie w październiku, a pod koniec roku Puchar Polski.

Jak radzisz sobie z kontuzjami i regeneracją w tak wymagającym sporcie?

Damian Ostrowski: Do tej pory miałem jedną poważniejszą kontuzję. Wtedy robię przerwę i skupiam się na tych ruchach, które mogę wykonywać. Regeneracja to sauna, codziennie zimny prysznic, morsowanie, masaże itd. Dodatkowo suplementacja i odpowiednia dieta.

Co byś powiedział młodym osobom z Bogatyni, które marzą o sukcesach sportowych?

Damian Ostrowski: Żeby nigdy się nie poddawali. Sam mało nie straciłem życia przez sport i to 2 razy. Gdybym się poddał, to nie byłoby dzisiejszego wywiadu.

Galeria zdjęć:

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.