fot. bogatynia.info.plOdbudowa mostów na Miedziance to jeden z problemów, które zostały poruszone podczas sesji absolutoryjnej. Na wiele pytań wciąż nie ma jasnej odpowiedzi

Uzasadniając, dlaczego będę głosować przeciw udzieleniu absolutorium burmistrzowi, pośród innych kwestii poruszyłem wątek niezrealizowanej, najpoważniejszej inwestycji, jaką była odbudowa obiektów mostowych. Ponieważ burmistrz sugerował, iż mówię o rzeczach, które zostały już dawno wyjaśnione, pozwolę sobie powtórzyć najistotniejsze pytania.

Przede wszystkim, niezrozumiałe jest, dlaczego gmina tak długo zwlekała z zerwaniem umowy z wykonawcą. Umowa dotycząca odbudowy mostów w systemie zaprojektuj i wybuduj została podpisana w połowie listopada 2010. Pierwotny termin mówił o 90 dniach na wykonanie prac, potem ten termin przesunięto na maj 2011 roku. Wydawać by się mogło, że nic prostszego pod słońcem: termin nie został dotrzymany, a prawo jasno mówi, jakie się wówczas stosuje procedury.

Gmina Bogatynia odstąpiła od umowy dopiero na początku kwietnia 2012 r. A przecież pytania o zwłokę w odbudowie mostów pojawiły się już latem ubiegłego roku - ze strony urzędu padały wówczas uspokajające odpowiedzi. Niedawno w wypowiedzi dla ArtRadia burmistrz stwierdził, że gmina „pogoniła” niesolidnego wykonawcę – nie da się ukryć, że nader długo nad tym „pogonieniem” myślała. Nikt tej niesolidności wcześniej nie widział?

Czy ma to jakiś związek z faktem, że gmina jeszcze w 2010 roku zapłaciła wykonawcy ponad 7 mln zł i potem już trudno było się wycofać? Tu wydaje się niezbędne postawienie kolejnego pytania: za co właściwie zapłaciliśmy? Od podpisania umowy z wykonawcą do końca 2010 r. upłynęło około sześciu tygodni, zatem z pewnością nie były jeszcze gotowe nawet projekty mostów.

I tak mamy następne pytanie. Zgodnie z systemem „zaprojektuj i wybuduj” na wykonawcy ciąży obowiązek wykonania projektu i realizacji budowy. Jeśli wykonawca zleci wykonanie projektu podwykonawcy, winien uzyskać zgodę inwestora, czyli gminy. Jak już wiadomo, firma, która podjęła się zaprojektować mosty, należy do jednej ze spółek, które tworzyły zespół inżyniera kontraktu. Według założeń, inżynier kontraktu reprezentuje inwestora we wszelkich działaniach, związanych z realizacją umowy budowlanej, a w tym nadzorując jej przebieg. Czy zatem gmina postąpiła rozsądnie, aprobując projektanta?

Dziś już wiadomo, że za projekt odbudowy mostów projektant zażyczył sobie około 4 mln zł. I ten raczej kosztowny projekt byłby problemem wykonawcy, gdyby nie to, że wykonawca nie zapłacił całej kwoty. Dlatego też projektant skierował roszczenia wobec gminy na drogę sądową i gmina chcąc nie chcąc brakującą sumę pokryła. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o kwotę rzędu 1 mln zł (dodam, że każdy most miał być inny, i że wielkość niektórych obiektów na Markocicach wydaje się nieuzasadniona).

Przypomnę, że jest więcej problemów z podwykonawcami, chociaż wykonawca otrzymał większość umówionej zapłaty, czyli 19,2 mln zł (oferta z 2010 r. opiewała na ok. 22,6 mln zł). Zadanie miało być prawie w całości sfinansowane z promesy rządowej. Niestety, jeśli uwzględnimy wszystkie roszczenia podwykonawców oraz utraconą część dotacji, okaże się, iż mosty będą nas kosztować kilka milionów więcej. Zatem kolejnym pytaniem jest, dlaczego inżynier kontraktu (miał otrzymać ok. 0,9 mln zł) nie zadbał właściwie o interes gminy? I czy nie powinien zapłacić kar umownych?

Dodam jeszcze, że gmina nie dopilnowała finansowej gwarancji należytego wykonania umowy - w praktyce samorządowej przyjmuje się zabezpieczenie w wysokości 10% wartości umowy. Myślę więc, że sam problem z odbudową mostów całkowicie wystarczał, aby głosować przeciwko udzieleniu absolutorium burmistrzowi.

Jerzy Wojciechowski

Podobne artykuły:

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.