Niemal 500 kilometrowa podróż skradzionego auta marki BMW M6 z Monachium skończyła się dla 26-letniego obcokrajowca w czeskiej miejscowości Nove Mesto pod Smrkiem.

 

W środę rano samochód zwrócił na siebie uwagę miejscowych policjantów, którzy zauważyli podejrzany luksusowy pojazd na niemieckich numerach rejestracyjnych. Auto jechało na pokrytej śniegiem ulicy na letnich oponach. Gdy kierowca zorientował się, że nie ucieknie samochodem, wyruszył na bieg przełajowy.

- Czarny kabriolet BMW M6, który został ogłoszony tego samego dnia w Niemczech jako skradziony, jechał na letnich oponach o nietypowym rozmiarze. 295 mm szerokie "slicki" i napęd na oś tylną uczyniły z szybkiego samochodu sportowego na pokrytej śniegiem drodze ledwo sterowalną maszynę - podsumował rzecznik libereckiej policji Vojtěch Robovský. Kierowca "bawarki" próbował przejechać całą drogę w kierunku przejścia granicznego z Polską. Po kilkuset metrach poślizgu na śniegu zrezygnował ze swoich wysiłków.

- Samochód "tańczył" na zaśnieżonej drodze bez żadnego przyspieszenia. Kilka chwil później młody człowiek stanął na poboczu i wyskoczył z czarnego BMW podczas jazdy - dodał rzecznik. Młody człowiek przebiegał przez pole przez prawie trzy kilometry. Ale nie uciekł policji. Po prawie trzech kilometrach biegu przez błoto, śnieg, mokradła i krzaki policjanci dopadli mężczyznę. Mimo wyczerpania biegiem nie chciał się poddać i zaatakował policjantów, którzy musieli użyć środków przymusu. Czeska policja nie podała narodowości sprawcy. Dwudziestosześcioletni cudzoziemiec jest teraz zagrożony karą 6 lat pozbawienia wolności. Policja czeska również poprosić świadków zdarzenia o pomoc. "Każda informacja może pomóc funkcjonariuszom policji w zbadaniu tego incydentu" - stwierdził rzecznik.

fot., film - czeska policja

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.