Mieszkańcy regionu libereckiego, i nie tylko, mogą czuć niepokój po niedawnych doniesieniach o skandalu z rakotwórczymi pistacjami, które miały trafić na czeski rynek. Państwowa Inspekcja Rolno-Spożywcza (CAFIA) przechwyciła blisko 13 ton tych popularnych orzechów, w których wykryto pięciokrotne przekroczenie dopuszczalnego limitu aflatoksyn – substancji sklasyfikowanych jako rakotwórcze.

Zdjęcie przykładowe, fot. bogatynia.info.pl

Co się stało?

Afera dotyczy przesyłki pistacji pochodzącej z Iranu, sprowadzonej przez firmę z pobliskiej Chrastavy, miasta położonego niedaleko Liberca. Badania laboratoryjne próbek pobranych przez inspektorów CAFIA wykazały alarmująco wysoki poziom aflatoksyn B1 oraz sumy aflatoksyn B1, B2, G1, G2. Aflatoksyny to mykotoksyny, czyli toksyczne produkty metabolizmu grzybów, które mogą pojawić się w żywności, w tym w orzechach, na skutek zanieczyszczenia pleśnią.

Firma się broni

Dyrektor generalny stanowczo broni swojej firmy, podkreślając, że zanieczyszczone pistacje nigdy nie trafiły do wolnego obrotu i nadal znajdują się w składzie celnym pod nadzorem służb. Firma twierdzi, że cała sytuacja to standardowa procedura kontrolna importu, a nie próba wprowadzenia na rynek niebezpiecznej żywności.

Wyrażono również zaniepokojenie sposobem, w jaki informacja została przedstawiona publicznie. Według nich, komunikat CAFIA mógł wprowadzić w błąd przeciętnego konsumenta, sugerując, że towary już trafiły do sprzedaży, podczas gdy faktycznie pozostawały pod kontrolą celną.

Wzmożone kontrole i system RASFF

Incydent ten ponownie zwraca uwagę na rygorystyczne kontrole importu produktów spożywczych, zwłaszcza z krajów trzecich. Import suchych orzechów, takich jak pistacje z Iranu, podlega specjalnemu reżimowi wzmożonej kontroli. Informacja o wykrytych zanieczyszczeniach została już wprowadzona do Europejskiego Systemu Szybkiego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF), co ma zapobiec podobnym incydentom w innych krajach.

Pytanie do Was, Czytelników!

Ta sytuacja rodzi ważne pytanie o bezpieczeństwo żywności, którą kupujemy. Szczególnie, że Czechy to nasz bliski sąsiad.

Czy kupujecie pistacje w Czechach? Jeśli tak, czy zwracacie uwagę na ich pochodzenie i certyfikaty? Dajcie znać w komentarzach!

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.