Maszynę zauważono w poniedziałek po południu – zaledwie 200 metrów nad ziemią. Co się za tym kryje? Zagadkę pomaga nam rozwikłać Gazeta Saksońska.

Zdjęcie czytelnika

Wczesnym poniedziałkowym popołudniem około godziny 14:15 wiele oczu w gminie Kottmar zwróciło się ku niebu. Kobieta z Kottmarsdorfu, która spacerowała po ogrodzie za domem, odruchowo musiała podnieść głowę. „Za naszym domem jest zebrane pole i las, stamtąd widziałam, jak coś lata” – wspomina kobieta. Szybko zorientowała się, że był to duży samolot napędzany śmigłem, który wydawał głośny brzęczący dźwięk. Później rozpoznała zielono-czerwony wojskowy napis na boku samolotu. Jednak tym, co wzbudziło zdziwienie, była przede wszystkim wysokość, na której leciała maszyna: „Myślę, że od 100 do 200 metrów”. Maszyna, która nadeszła od strony Ebersbach, po czym nagle jednym skrzydłem przechyliła się nad polem i poleciał zakrętem w stronę Żytawy – opisuje dalej. „Bałam się, że przemknie nad polem – leciała tak nisko” – relacjonuje kobieta, która miała obawy, że maszyna – jak ostatnio jumbo – będzie spuszczać naftę po okolicy.

Od tego czasu nie tylko kobieta z Kottmarsdorfu zastanawiała się, o jaki lot chodziło w tym manewrze, ale także wiele osób wzdłuż czeskiej granicy z Żytawy w głąb Gór Żytawskich, ale także w Bogatyni, Pirnie i w Lipsku obszarze Döbeln, gdzie maszyna również przyciągnęła uwagę wszystkich. Biuro Lotnictwa Niemieckich Sił Zbrojnych może to wyjaśnić. Jak wyjaśnił rzecznik zapytany przez SZ, był to „A-400M eskadry transportu powietrznego (LTG62) z Wunstorf” niedaleko Hanoweru. A-400M to samolot transportowy Bundeswehry i w pewnym stopniu wszechstronny: zaprojektowany jako samolot transportowy i tankowiec, może przewozić ludzi i materiały. Bundeswehra podaje, że może zabrać do 114 żołnierzy. Znalazłoby się w nim miejsce także dla lżejszych helikopterów, pojazdów terenowych czy nawet bojowego wozu piechoty Puma.

Obecny lot był „normalnym lotem szkoleniowym” z bazy lotniczej Wunstorf niedaleko Hanoweru w drodze do Holzdorf w Saksonii-Anhalt. Tam także celem jego podróży było lotnisko wojskowe. Jego trasa nie prowadziła jednak bezpośrednio z Wundtorf do Holzdorfu, lecz „leciał nisko wzdłuż granicy z Czechami” – potwierdza rzecznik Urzędu Lotnictwa Bundeswehry. Potwierdza również, że około godziny 14:15 duża maszyna była w drodze przez Kottmarsdorf. Airbus przeleciał nad tym miejscem „na wysokości około 600 stóp – około 183 metrów – nad ziemią, w kierunku południowym” – wyjaśnia rzecznik.

Tymczasem w Internecie trwa dyskusja, czy w ogóle takie loty nie powinny być rejestrowane i czy w ogóle są dozwolone. Jeżeli tak, zdaniem Urzędu Lotnictwa Bundeswehry: „W zasadzie loty wojskowe są dozwolone w dowolnym miejscu na terytorium Republiki Federalnej Niemiec” – wyjaśnia rzecznik. Minimalna wysokość, jaką należy zachować dla samolotów transportowych, wynosi 1000 stóp, czyli około 300 metrów nad ziemią. „Ta minimalna wysokość, obowiązująca w lotach wojskowych na niskich wysokościach, może zostać obniżona do 500 stóp (około 150 metrów) nad ziemią w kilku, ale niezbędnych, określonych wyjątkach, po uprzednim powiadomieniu” – dodaje. Ponadto podczas przelotu nad miastami liczącymi ponad 100 000 mieszkańców należy zachować minimalną wysokość 2000 stóp, czyli około 600 metrów nad ziemią, w przypadku samolotów transportowych. Podczas lotu nie stwierdzono żadnych uchybień ze strony pilota: „Według dostępnych nam danych loty odbyły się zgodnie z przepisami lotniczymi” – powiedział rzecznik.

Tekst dzięki uprzejmości Sachsische Zeitug www.saechsische.de

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.