"Czuję pewien niepokój spowodowany sytuacją, która ogranicza prawa i swobody obywatelskie… Nie wyobrażam sobie życia w totalnej izolacji” – to słowa jednego z mieszkańców naszej gminy, który skierował ostatnio list do bogatyńskiego samorządu z prośbą o działanie w tej sprawie.

 

To prawda, ostatnie prawie dwa miesiące odwróciły nasze życie do góry nogami i to w prawie każdym jego aspekcie. Na ulicach pusto i głucho, ludzi stanowczo mniej, a tych, którzy muszą załatwić egzystencjalne sprawy, spotykamy w maseczkach. Nadal funkcjonuje zakaz zgromadzeń, stanęło wiele małych firm usługowych, jak fryzjerzy czy kosmetyczki, lokalni restauratorzy szybko musieli przestawić swoją działalność na świadczenie usługi cateringowej na wynos. Na szkolnych i przedszkolnych korytarzach cisza jak nigdy, urzędy pracują częściowo zdalnie, choć można załatwić wszystkie potrzebne sprawy, a do tego wszystkiego zamknięte granice, których pilnuje uzbrojone po zęby wojsko. Gdyby ktoś jeszcze przed rokiem zaprezentował nam taki scenariusz, pewnie byśmy go wyśmiali. A dziś wszyscy jesteśmy ofiarami niewidzialnego „wirusa w koronie”, który zmusił nas do nagłego dostosowania się do nowych warunków oraz przewartościowania własnego życia. Szczególnie trudna jest sytuacja mieszkańców naszej gminy, którzy pracują „za miedzą”,  czyli pracowników przygranicznych. Nie mogą oni dojechać do pracy do Czech lub Niemiec. Część z nich przebywa na zwolnieniach lekarskich lub zaległych urlopach, są jednak też tacy, którzy pracę stracili. Wyłania się przez to mało optymistyczny obraz. Aż samo nasuwa się pytanie zadane przez klasyka “jak żyć?”.

Bogatyński samorząd ma świadomość tej trudnej dla wszystkich sytuacji i działa, jak może, lecz wobec problemów pracowników przygranicznych ma bardzo ograniczone możliwości. Wszelkie decyzje dotyczące granic oraz przepływu pracowników leżą w kompetencjach  rządu RP. Nie mniej jednak już 26 marca burmistrz Błasiak wraz z innymi samorządowcami gmin polsko-niemieckiego oraz polsko-czeskiego pogranicza skierował pismo do Wojewody Dolnośląskiego Jarosława Obremskiego w tej sprawie. Sygnatariusze wskazali w nim, że „To właśnie teraz Polska zdaje egzamin jako państwo, jako Ojczyzna i jako wspólnota. My samorządowcy jesteśmy gotowi wspierać wszystkie działania konieczne do zapewnienia bezpieczeństwa naszym mieszkańcom, ale nie możemy przejść obojętnie, gdy bardzo liczna grupa ludzi uczciwie pracujących, utrzymujących rodziny i w istotny sposób wpływających na dobrostan naszych gmin, staje się przezroczysta dla władz państwowych i reprezentujących je w terenie organów i służb”. Niestety odpowiedź wojewody nie była satysfakcjonująca i tak prezydent Euroregionu Nysa, Starosta Zgorzelecki, Prezydent Świdnicy, burmistrzowie MiG Bogatynia, Zgorzelca, Lubawki, Zawidowa, Mieroszowa oraz wójtowie gmin Zgorzelca i Sulików 22 kwietnia wysłali kolejny list, tym razem do samego premiera Morawieckiego, w którego treści czytamy m.in. „pozwólmy pracować Dolnoślązakom z pogranicza polsko-czeskiego i polsko-niemieckiego! Jako bezrobotni będą potrzebowali naszego wsparcia, pracując sami będą wsparciem, pomogą stawiać na nogi handel i usługi, wzmocnią swoje gminy, zadbają o bliskich.” Osobne listy z apelem napisali też Starosta Zgorzelecki Artur Bieliński, a także Marszałek Województwa Dolnośląskiego Cezary Przybylski. Z drugiej strony mamy też pracowników, którzy mieszkają wraz z rodzinami w Czechach lub Niemczech, a pracę świadczą w Polsce. Oni również utknęli albo po polskiej, albo tej drugiej stronie. Ale pracownicy  to nie jedyny problem przygranicznej rzeczywistości.

Trzeba pamiętać jeszcze o tym, że wraz z brakiem możliwości przekraczania granicy do Niemiec i Czech oraz wprowadzonymi obostrzeniami sanitarnymi, zahamowano prężnie działającą współpracę transgraniczną, w tym organizację imprez międzynarodowych. Wiele wspólnych projektów unijnych, bazujących  na konferencjach, wyjazdach i wymianach, musiało teraz ustąpić kontaktom on-line, wymianie informacji oraz wzajemnemu monitorowaniu sytuacji po trzech stronach granicy. Zamarł też „Mały Trójkąt Zittau-Bogatynia-Hradek”. Odwołany został tradycyjny Festyn „Na wspólnej drodze”, jaki miał się odbyć 6 czerwca. 8 maja mieliśmy wspólnie uczcić 75 rocznicę zakończenia II wojny światowej. Właśnie planujemy, jak mimo zamknięcia granic, choć na chwilę, spotkać się w tym symbolicznym miejscu, jakim jest styk trzech państw w Porajowie. Obawiamy się też, co będzie z kilkoma nowymi projektami, które jako Gmina Bogatynia złożyliśmy w Euroregionie Nysa jeszcze w marcu. Czy zostaną zatwierdzone przez Komitet Sterujący? Czy będzie możliwość ich realizacji, a jeśli tak, to w jakim zakresie, w jaki sposób? Pytań jest wiele, a na odpowiedź przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. 4 maja weszło nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia o przywróceniu tzw. małego ruchu przygranicznego. Pracownicy przygraniczni, uczniowie dojeżdżający do szkoły, po okazaniu odpowiednich dokumentów, nie będą musieli odbywać przymusowej, 14 dniowej kwarantanny. Ale co z tego, jak otwarte nadal będzie tylko przejście graniczne w Jędrzychowicach, co jedynie częściowo rozwiązuje problem. Mieszkańcy przekraczający granicę w Porajowie, Sieniawce czy Bogatyni nadal pozostają „na lodzie”. Ci pracujący w Czechach, aby dojechać do swoich zakładów, musieliby pokonywać codziennie ponad 100 km w jedną stronę, a to tak naprawdę nie jest realne. Burmistrz Błasiak, jak też inni samorządowcy z regionu, zgłosił szereg uwag do wspomnianego rozporządzenia. Na próżno. Pozostaje nam tylko wierzyć, że ten przygraniczny, ale też ogólnopolski, europejski i światowy koszmar się skończy i wrócimy do normalności. Czy takiej normalności jak dawniej? Tego chyba nikt nie wie. Ale nie tracimy nadziei i wierzymy…

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.