Wczoraj w Hradku nad Nisou odbyło się spotkanie z Petrem Ozoganem (55 l.) i jego synem Michalem. Obydwaj opowiadali o morderczym wyścigu który odbywa się ze Słowacji do Czech.

Spotkanie z Petrem Ozoganem (55 l.) i jego synem Michalem. fot. S

Start zaczyna się w Novej Sedlicy (Słowacja), w najbardziej oddalonej wiosce na wschód. Meta jest w zachodnich Czechach, w miejscowości Skalna. Wziąć udział w rywalizacji można na trzy sposoby: rowerem, pieszo i na hulajnodze.Trasa wiedzie przez lasy, góry, bagna, rzeki (odpadają mosty)... Nie ma łatwych tras. Pan Petr postawił sobie za cel pokonanie trasy każdego roku w inny sposób i dopiął swojego celu! Jego syn Michal startował po raz pierwszy na rowerze i również udało mu się dokończyć dystans.

Na początku zaprezentowali film dokumentalny oraz pokaz slajdów. Potem przyszedł czas żeby przy piwie porozmawiać z uczestnikami spotkania i odpowiedzieć na niezliczoną ilość pytań . Warto nadmienić, że w wyścigu obowiązuję limit uczestników (160 osób), a tzw. wpisowe wynosi 7 tys. koron (czyli ok.1100 zł). Miejsca wyprzedają się dosłownie w 5 minut. Po dwóch dniach zostaje na trasie połowa zawodników. Meta czeka na zawodników 20 dni. Nie wszyscy mieszczą się w tym limicie, ale radość pokonania tak ekstremalnej trasy jest ogromna. Jeśli chodzi o trasę, którą pokonują w naszym pobliżu to są to Hejnice i Hradek nad Nisou i dalej w kierunku "Czeskiej Szwajcarii". Obydwaj Panowie z chęcią odwiedzili by Bogatynię ze swoim pokazem, więc kto wie jeśli byłoby zainteresowanie...

Zawody nazywają się "1000 mil "i zawsze jest do pokonania ponad 1600 km. Tegoroczny zwycięzca dojechał do mety w 7 dni i 16 godzin, a bohater spotkania na piechotę szedł 22 dni.

Film reklamujący rywalizację:

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.