Członkowie Sekcji Turystyki Rekreacyjnej "BOG-TUR" wybrali się na jedną z kolejnych wycieczek tym razem do Zakopanego i Szczawnicy.

Pierwszego dnia pogoda nas nie rozpieszczała, było mglisto i mokro. Postanowiliśmy zrobić sobie krótką wycieczkę do Doliny Kościeliskiej, a konkretnie do Jaskini Mylnej, która na pozór wydawała się łatwa do przejścia. Jaskinia ta uważana za najciekawszą polską jaskinię turystyczną przeznaczoną do samodzielnego zwiedzania bez przewodnika i z własnym źródłem światła. Mimo że w jaskini nie ma prawie nacieków, to skomplikowany układ korytarzy oraz ich urozmaicone formy dostarczyły sporo wrażeń. Spory odcinek musieliśmy przejść w pozycji żołnierza jak na poligonie pod stałym ostrzałem. Czołgaliśmy się po kamieniach, omijając spore ilości wody, co przysporzyło nam wielu emocji. Po zaspokojeniu naszej ciekawości tego dnia zakończyliśmy naszą wędrówkę, aby nabrać sił na kolejny dzień, który zapowiadał się ekstremalny.

Po przejechaniu busem do Palenicy Białczańskiej rozpoczęliśmy wędrówkę do Doliny Pięciu Stawów. Pierwszy odcinek pokonaliśmy po asfalcie – do wejścia na zielony szlak prowadzący do Doliny Roztoki. Na tym odcinku odsłoniły nam się nam już widoki na Dolinę Białej Wody i panorama na tatrzańskie szczyty, między innymi Gerlach. Następnie minęliśmy budynek TPN, tzw. Dróżnikówkę i doszliśmy do Wodogrzmotów Mickiewicza skąd, ostro rozpoczęliśmy wędrówkę zielonym szlakiem. Po drodze mogliśmy podziwiać masyw Wołoszyna, a z lewej strony stoki Opalonego.

Po kilkunastu minutach wyczerpującej drogi doszliśmy do wodospadu Siklawy, który jest najwyższym wodospadem w Polsce, liczy 65 m wysokości. Idąc dalej trudnym i pochyłym szlakiem, doszliśmy do progu doliny, skąd rozpościerał się fantazyjny widok w jej głąb oraz na otaczające ją skaliste szczyty. Po lewej stronie szczyt Miedziane, a w następnym rogu Szpiglasowy Wierch. Od wprost piętrzyły się Liptowskie Mury oraz Kotelnica. Po prawej natomiast grań Orlej Perci.

Po wytchnieniu w Schroniska Pięciu Stawów udaliśmy się w drogę powrotną przez Świstówkę do Morskiego Oka. No i tu byliśmy świadkami akcji ratowniczej, która miła miejsce na Przełęczy Krzyżne. Ratownicy przy użyciu śmigłowca przetransportowali poszkodowaną dziewczynę do Zakopanego. Na szczęście cała akcja zakończyła się pomyślnie. Zdaliśmy sobie sprawę, w jak niebezpiecznych warunkach pracują Ratownicy TOPR, często narażając swoje życie.

Po ciężkim zejściu do "Morskiego Oka" cali, zdrowi i szczęśliwi powróciliśmy do miejsca zakwaterowania. Kolejny dzień zaplanowaliśmy przejazd do Szczawnicy przez Zamek w Niedzicy, który stoi jak na piedestale. Zapora wodna na Niedzicy zrobiła na nas niesamowite wrażenie. Stojąc na koronie zapory "Moc Żywiołów", która mierzy 34 metry długości i obrazuje zapadniętą strukturę zalewaną wodospadami z odsłoniętymi w głębi turbinami i sylwetkami ludzi można odnieść wrażenie, że dzieje się to na prawdę. Szczawnica i słynna droga Pienińska to wspaniała trasa, która wiedzie wzdłuż Dunajca. Tego dnia pogoda była bardzo słoneczna. Wielu turystów mogło spędzić czas na rowerach oraz płynąc pięknym przełomem Dunajca tratwami jak i pontonami. My skorzystaliśmy z opcji pieszej, szlakiem do Czerwonego Klasztoru przez Schronisko "Orlica".

Następny dzień to kolejna wędrówka przez Gubałówkę, Butorowy Wierch i Polanę Szymoszkową. Plan na kolejny dzień zapowiadał się ciekawy, ponieważ udaliśmy się do Kużnic skąd udaliśmy się na Czarny Staw Gąsienicowy. Przeszliśmy dolinę Jaworzynki, aby dojść do stromego podejścia w górę. Na rozwidleniu szlaków udaliśmy się do Schroniska Murowaniec, skąd już tylko 35 minut dzieliło nas do Czarnego Stawu. Zauroczyły nas łąki fioletowych kwiatów, które wiły się niczym dywany. Akurat kiedy byliśmy w schronisku zatrzymał nas deszcz. Odpoczęliśmy i po ustaniu ulewy ruszyliśmy do Czarnego Stawu, by móc podziwiać piękne szczyty Świnicę, Kościelec.

Następny dzień przywitał nas piękną pogodą, więc postanowiliśmy udać się do Doliny Chochołowskiej, która jest olśniewająca. Z jednej strony droga jest tu przyjazna i dostępna dla każdego, ale z drugiej wędrówka wzdłuż szemrzącego Chochołowskiego Potoku przez bramy i gęste sosnowe i bukowe lasy sprawia, że wydaje jakby pochodziła z innego świata. Po niedługim spacerze dotarliśmy do Schroniska na Polanie Chochołowskiej oraz Kapliczki św. Jana Chrzciciela. Postanowiliśmy przejść szlak Papieski, który wiódł wzdłuż szumiącego potoku. Zachwyciły nas Wielkie Turnie, gdzie nagrywali słynny film "Janosik". Na wprost rozpościerał się widok na Główną Grań Tatr Zachodnich. Przed nami piętrzyły się szczyty Rakonia, Wołowca, Łopaty i Jarząbczego Wierchu. Na przełomie marca i kwietnia dno doliny pokrywają fioletowe dywany krokusów, czyli szafranów spiskich. Ostatni dzień przeznaczyliśmy na zakup pamiątek oraz skosztowaniu tutejszych specjałów. Cali i zdrowi powróciliśmy do Bogatyni, planując kolejną wyprawę.

Relacja i zdjęcia Barbara Otrociuk 

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.