PDO - od lewej Karol, Przemek i Blady, fot. facebook.com/pdobandPDO to chwalony bogatyński zespół, który gra "shorstky  funk". Zakwalifikowanie się muzyków do konkursu Radia Wrocław stało się okazja do przeprowadzenia wywiadu

 

bogatynia.info.pl: Śledząc Wasze kariery wiem, że „pochodzicie” z różnych światów muzycznych. Co sprawiło, że spotkaliście się pod wspólnym szyldem PDO? I co oznacza ten tajemniczy skrót w Waszej nazwie?

Karol – Wszystko wydarzyło się bardzo spontanicznie. Ja i Blady graliśmy przed laty wspólnie w zespole ‘Dubbing’. Potem była przerwa. A po dziesięciu latach nastąpiło nasze ponowne spotkanie. Blady przyjechał na koncert zespołu ‘Paihivo’ do Wolimierza.

I stwierdziliśmy, że byłoby fajnie znowu coś razem pograć. I tak się zaczęło

Blady – Graliśmy na początku we dwójkę. Zrobiliśmy kilka kawałków i nawet zagraliśmy jeden koncert. Ale po tym koncercie doszliśmy do wniosku, że potrzebny jest nam gitarzysta.

Karol – Ja znałem Przemka. Czasem spotykaliśmy się u mnie na strychu i graliśmy sobie razem. Któregoś dnia mieliśmy mieć próbę z Bladym i jadąc autem zobaczyłem idącego Przemka. Zapytałem czy nie mógłby wpaść z gitarą z nami pograć. Spontanicznie, żeby zobaczyć czy coś się zadzieje. No i okazało się, że to jest to.

Blady – Przemek wwiercił się ze swoją gitarą w nasze gęste granie i było już wiadome, że coś z tego będzie.

Przemek – Ja może też wspomnę o tym, że kiedy byłem jeszcze łebkiem i na gitarze umiałem tylko złapać trzy akordy przychodziłem do chłopaków z ‘Dubbingu’ na próby do BOK-u i strasznie się jarałem ich graniem. Wtedy nic z tego nie rozumiałem, ale podobało mi się takie granie bardzo. Minęło trochę lat i gram z nimi w jednej kapeli.

To teraz o nazwie: PDO znaczy tyle co – Program Dobrowolnych Odejść. Mieliśmy zagrać nasz pierwszy koncert. Nie był on planowany. Pojawił się nagle. No i dzwoni do mnie organizator i pyta jak nasz zespół się nazywa, bo plakaty chce zrobić. A ja na to, że nie wiem. Że dziś mamy próbę i coś wymyślimy. Tak się złożyło, że w tym dniu dostałem odmowne pismo z pracy w sprawie mojego odejścia z Programu Dobrowolnych Odejść. Byłem wkurzony i ciągle o tym gadałem. I Karol w pewnym momencie mówi:

Ej – nazwiemy się PDO! I tak zostało.

Jak sami się określacie gracie „shorstky funk” - co to jest i dlaczego właśnie funk?

Przemek – To może Karol to wyjaśni, bo to też on wymyślił

Karol – Funk – bo uwielbiam ten rodzaj bujania i takie bity, takie podziały. A dlaczego shorstky? Bo kojarzy mi się z chropowatą częścią pumeksu, którą skrobię pięty słuchając takiej muzyki (śmiech)

Przemek – To określenie powstało naturalnie, ponieważ ludzie pytają nas o to jak my sami możemy opisać naszą muzykę. Dla nas nie jest to takie łatwe. Jak wiesz łączymy ze sobą dużo różnych konwencji i nie da się tego opisać inaczej jak na zasadzie skojarzeń. A gdy słyszysz ‘shorstky funk’ to jakieś skojarzenia się już pojawiają i mniej więcej wiesz czego się spodziewać

Słychać, że bawicie się konwencjami - czy macie jakiś spójny plan muzyczny? Czy podążacie wytyczoną ścieżką, a może stawiacie na spontaniczną twórczość?

Blady – Stawiamy na spontan. Tak robiliśmy do tej pory i to się sprawdza. Wszystko powstaje w zasadzie samo. Na próbach. Kombinujemy, improwizujemy, poszukujemy. Każdą próbę nagrywamy. Potem to przesłuchujemy i decydujemy, które fragmenty wykorzystamy. Czasami sami jesteśmy zaskoczeni końcowym tworem :)

Karol – Co do planów muzycznych to czas pokaże. Powoli zbieramy materiał, co by płytę długogrającą nagrać. Nazwa albumu na razie jest , no i chyba materiał na singiel też. Co?

Przemek – Tak singiel będzie i teledysk! :) Wczoraj ten kawałek zrobiliśmy. Nikt go jeszcze nie słyszał, ale już wiemy, że ma moc! I nie jest bardzo shorstky, ale jednak brzmi jak PDO! Ale póki co chcemy trochę koncertów pograć i zobaczymy jak się to rozwinie.

Kto jest odpowiedzialny za warstwę tekstową, kto za kompozycje i aranżacje?

Karol – Sądzę, że jest to zbiorowa odpowiedzialność. Wszystkie kawałki analizujemy wspólnie. Ale głównie Traczu zaangażowany jest w teksty. No a Blady, wiadomo, wymyśla brony [czyli riffy na basie] , a ja wymyślam nazwy utworów :) (śmiech)

Przemek – Ej, ale Karol też wymyśliłeś np. tekst do kawałka ‘Karimata’. (śmiech) Poza tym używamy też sampli. Dokładamy je już na sam koniec. Gdy mamy gotową formę. Nagrywamy to i przeczesujemy dyski i internet w poszukiwaniu ścieżek. To jest żmudna praca.

Niektórzy z Was prowadzą jeszcze inne projekty muzyczne – czy to pomaga czy przeszkadza w funkcjonowaniu PDO?

Karol – Ja uważam, że to rozwija. Wiadomo, że problem powstaje, gdy nie można ze sobą pogodzić funkcjonowania w kilku projektach, ale póki co nie mam z tym problemu. Traczowi i Blademu też bym radził się gdzieś jeszcze zahaczyć (śmiech)

Blady – Ja gram tylko w PDO i do widzenia (śmiech)

Przemek – Ja chciałbym bardzo grać w wielu składach, z różnymi ludźmi, uczyć się od nich, rozwijać się itd, ale na tą chwilę czas mam jedynie na PDO. Mam głowę pełną pomysłów. Bardzo lubię live looping, który chcę rozwijać. Ale na to też czasu brakuje. Miałem niedawno szansę zacząć grać w świetnym składzie. Bardzo chciałem, ale niestety nie byłbym w stanie teraz ogarnąć kolejnego bandu. Ale ogólnie, to jeśli będzie możliwe chcę grać - w przeróżnych składach i w różnych gatunkach muzycznych.

Przez krótki czas istnienia nagraliście już kilka utworów, których możemy posłuchać w Internecie, zagraliście kilka dobrych koncertów, wiele osób już o Was słyszało. Jak to jest, że Wam się udało, a innym niekoniecznie?

Karol – Czy ja wiem, że nam się tak udało? Zagraliśmy raptem kilka koncertów – dla przypadkowych ludzi. Nie graliśmy jeszcze dla wtajemniczonych. Ale coś czuję, że jak zagramy to będzie cios w nos!

Przemek – Ja też myślę podobnie. To co nam się udało i z czego się cieszę, to fakt, że stworzyliśmy coś wartościowego. Że jest kreatywnie i na luzie. Że mamy pomysły na następne 50 kawałków i nie wymaga to od nas żadnego wysiłku. To przychodzi samo.

Poza tym bardzo budujące jest to, że już po pierwszym naszym koncercie znalazły się przyjazne nam osoby, które poczuły nasz flow i pomagają nam do dziś rozkręcać całe to przedsięwzięcie, które się nazywa PDO.

Blady – Czyli jesteśmy mega, nie gramy bryndzy i dlatego nam się udało! (śmiech)

Zebraliście już materiał na płytę długogrającą, kiedy może spodziewać się jakiegoś oficjalnego wydawnictwa?

Karol - Co do wydawnictwa to nie mam pojęcia, kto  zdecydowałby się żeby nas wydać. Chyba nie myślimy tak długofalowo. Ja osobiście do wydawnictw korporacyjnych jestem uprzedzony. Ale jakieś Interscope Records, które przez lata wydawało PRIMUSa to czemu nie?

Przemek – Będziemy grali i zobaczymy co się okaże. Jak zbierzemy grono stałych odbiorców to ktoś sam się nami zainteresuje. Chyba? (śmiech)

Jakie jest Wasze muzyczne marzenie?

Blady – Ja chcę żeby PDO miało swoich fanów, dla których będziemy grali, którzy będą rozumieli ten rodzaj energii i przekazu. To mi wystarczy...

Karol – Ja mam podobnie - moim marzeniem jest własna zgraja słuchaczy i odbiorców, fajne tematyczne klubowe koncerty z naszym udziałem i  co by flow przenikał na wskroś zainteresowanych.

Przemek – a ja mam marzenie takie, żeby PDO stało się rozpoznawalną marką. Żeby nie odbierano naszego grania tylko jako ciekawostkę, ale jako autentyczny przekaz i charakterystyczną formę muzycznej ekspresji. O! (śmiech)

Ostatnim Waszym sukcesem jest zakwalifikowanie się do „Muzycznej Bitwy” Radia Wrocław. Jakie macie plany związane z konkursem?

Karol - Chodzi nam o pokazanie naszych wypocin szerszemu gronu odbiorców. Nie liczymy na jakieś laury nagle , ale może komuś się spodoba tak prozaicznie, po prostu.

Bo nasza muzyka jest po prostu ciekawa - ja tak uważam.

Blady – Ej. Mamy to wygrać i tyle. Jak idzie drużyna piłkarska zagrać mecz, to nie po to, żeby przegrać. Zawsze chcą wygrać. I my też idziemy tam, żeby wygrać!

Przemek – No nie wiem. Ja się bardzo cieszę, że shorstky funk zabrzmi w eterze. Wiadomo, że damy z siebie wszystko, żeby zajść w konkursie jak najdalej. Ale to nie zależy tylko od nas. W zasadzie wszystko zależy teraz od tego ile osób na nas zagłosuje SMS-owo.

Na koniec – jak zachęcicie swoich fanów do głosowania na Wasz zespół?

Przemek – No może właśnie tak – że zachęcę do tego, żeby nam pomogli. My robimy swoje, staramy się rozprzestrzeniać naszą muzykę jak najszerzej, ale w tym momencie wszystko zależy od głosów przyjaznych nam ludzi.

Karol - To nie lada problem w dzisiejszych czasach tak naprawdę przekonać słuchaczy do muzy , a zwłaszcza do shorstkiego funka. Chyba trzeba będzie na koncercie podpalić jakiś samochód albo wynająć kaskadera żeby zwrócić na nas uwagę albo ściąć włosy Magdzie Gessler - to by były jaja. Co?! Ale może uda się po prostu : Głosujcie na ziomków z BOGATYNI!

Pytania zadał Marcin Siennicki

 

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.