fot. bogatynia.info.plNajpoważniejsze inwestycje w naszej gminie w ostatnich latach to budowa pierwszego etapu obwodnicy oraz odbudowa 11 mostów na Miedziance. W obydwu przypadkach gmina została narażona na dodatkowe koszty, a większości wydatkowanych sum prawdopodobnie nie odzyska

Budowa pierwszego odcinka obwodnicy miała kosztować niespełna 15 mln zł, z czego 6,7 mln pochodziło z dotacji - faktyczny koszt wyniósł ponad 16 mln zł. Ale droga nie zaczęła funkcjonować w pełnym wymiarze – konieczna była likwidacja kolizji z liniami energetycznymi za ok. 1,2 mln zł. Według zapewnień wiceburmistrza Matelskiego, gmina po oszacowaniu poniesionych strat miała na drodze sądowej domagać się od wrocławskiego projektanta 2 mln zł. Chodzi tu o koszt przebudowy linii wraz z odsetkami oraz inne wydatki, związane z czasowymi ograniczeniami ruchu na obwodnicy.

Do dzisiaj nie ma jasnej odpowiedzi, czy gmina stosowne działania podjęła. Jeśli zaś chodzi o szanse na odzyskanie wydanych kwot, wydają się być one znikome, gdyż projektant wykonał pracę w porozumieniu z urzędem miasta i gminy, a projekt bez zastrzeżeń został przyjęty. Nikt się nie poczuwa do odpowiedzialności ani nawet do poinformowania mieszkańców, na jakim etapie jest obecnie sprawa. Panie wiceburmistrzu, czy to jakaś tajemnica?

Teraz całkiem podobne zapewnienia słyszymy w związku z odbudową mostów. Do gminy zgłaszają się podwykonawcy, oczekujący pieniędzy za wykonaną pracę, których nie przekazał wykonawca, czyli Jedynka Budownictwo. Jak słyszeliśmy, gmina reguluje nakazy płatnicze, aby nie nastąpiła eskalacja problemu, lecz o jakie kwoty chodzi, nikt nie chce powiedzieć. Sprawozdanie z wykonania budżetu mówi, iż gmina zapłaciła już wykonawcy 19,142 mln zł z 22,7 mln zł, na które opiewa zerwany kontrakt. Zespół inżyniera kontraktu, który miał otrzymać 883,6 tys. zł, otrzymał 725,3 tys. zł. Zatem na dokończenie umowy powinniśmy mieć jeszcze w budżecie ok. 3,6 mln zł, ale musimy wydać jakieś kwoty, zapewne idące w miliony złotych, na zapłacenie za roboty już zapłacone.

A przy tym, jeśli okaże się, że gmina będzie zmuszona płacić spółce Fojud Development za dokumentację, będziemy mieć do czynienia z bardzo dziwną sytuacją. Będzie to oznaczać, że jedna ze spółek, pełniących funkcję inżyniera kontraktu – Fojud S.A. – nie zadbała w należyty sposób o interes gminy, którą reprezentuje, lecz o interes spółki Fojud Development, której jest właścicielem.

Powtórzę tu pytanie, które już zadawałem: czy pan wiedział, panie wiceburmistrzu, że autorem projektu dla umowy o odbudowie mostów w systemie „zaprojektuj i wybuduj” jest spółka, należąca do spółki nadzorującej kontrakt w imieniu gminy? Czy nie mieliśmy tu do czynienia ze sprzecznością interesów? Kodeks cywilny stwierdza w art. 648, że „wymagana przez właściwe przepisy dokumentacja stanowi część umowy”, a z art. 647’ wynika, że „do zawarcia przez wykonawcę umowy o roboty budowlane z podwykonawcą wymagana jest zgoda inwestora”.

Wiceburmistrz Matelski w wypowiedzi dla radia Wrocław stwierdził, iż „w cudzysłowie opozycja” patrzy jednostronnie, a on nie chciałby się chwalić, ale było dużo pracy. Dodam od siebie, że było też dużo czasu – prawie rok od terminu zakończenia prac w maju 2011 r. Wiceburmistrz mówił także o pięknych barierach i o tym, że udało się wykorzystać dotację. Nie zmącił jego dobrego samopoczucia fakt, iż część dotacji została utracona. Ani to, że Jedynka Budownictwo się gdzieś rozpłynęła, a na placu budowy pozostał kierownik – skądinąd były burmistrz pewnego miasta na Pomorzu, skazany w 2009 r. prawomocnym wyrokiem za przekroczenie uprawnień na rok więzienia z zawieszeniem na 2 lata.

Ale czy drobne wątpliwości mogą zburzyć jasny obraz dokonań wiceburmistrza?

Jerzy Wojciechowski

Podobne artykuły:

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.