"Panie redaktorze. To, co pan robi jest nieuczciwe i nieprzyzwoite! Na trzy dni przed wyborami zaprasza pan burmistrza, który opowiada to samo od dwunastu lat, a dla wszystkich innych kandydatów drzwi do radia są zamknięte" - napisał w emocjonalnym tonie komentarz Jerzy Stachyra.

 

Poszło o wywiad burmistrza Grzmielewicza dla bogatyńskiego Art Radia. Burmistrz opawiadał w nim m.in., że "znalazł" więcej pieniędzy na tzw. stary "Zalew" i na rewitalizacje centrum miasta. Opowiadała również o niestworzonych pomysłach wyborczych innych kandydatów, jak choćby ścieżka rowerowa do elektrowni i kopalni (obiecana przez Dorotę Bojakowską). 

To wyjątkowo nieuczciwe. Przez półtorej godziny burmistrz opowiadał w artradiu o tym, o czym słyszymy od wielu lat. Dla wszystkich innych kandydatów drzwi do artradia są zamknięte na głucho. Burmistrz przestraszył się debaty, ale do radia pójdzie. Przypomina się mem, na którym burmistrz mówi "Odpowiem na każde pytanie, pod warunkiem, że to będzie pytanie redaktora Wieczorka". Napisałem do artradia wiadomość z prośbą o zaproszenie mnie i innych kandydatów na burmistrza na podobną rozmowę, na razie nie ma odzewu. Burmistrz opowiada, że nie prowadzi kampanii. Pytam więc publicznie, kto zapłacił za olbrzymie bilboardy stawiane w Bogatyni przez pracowników MZGK, na których widnieje komitet Andrzeja Grzmielewicza? Dlaczego na wszystkich latarniach wiszą plakaty kandydatów komitetu Andrzeja Grzmielewicza, w tym, o zgrozo, komendanta straży miejskiej? Panie redaktorze Wieczorek, czy dobrze pan się z tym czuje? Czy to jest normalne? Niech w końcu będzie normalnie - skomentował audycję Jerzy Stachyra na portalu społecznościowym.

Dzień wcześniej nastąpiło włamanie na profil komitetu, z którego startuje Stachyra. "W dniu dzisiejszym nastąpiło włamanie na naszą stronę. Usunięto nasze posty. Sprawca został zgłoszony na policję. Atak miał miejsce po opublikowaniu kolejnego, korzystnego dla nas sondażu. Kto był sprawcą możecie się domyślić" - poinformował komitet. Wiemy, kto nas sprzedał (...). To korupcja wyborcza, za którą się idzie do więzienia. Sprawa będzie zgłoszona do służb zamiejscowych - dodała "OdNowa" w komentarzu.

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.