W tym roku budżet nie budzi tylu emocji, fot. bogatynia.info.pl

W tym roku budżet nie budzi tylu emocji. Tylko u nas można zapoznać się z jego kształtem i przeczytać opinię na temat dokumentu

Pod koniec stycznia radni będą uchwalać tegoroczny budżet. Z uwagi na większość w radzie głosowanie powinno przejść gładko, a władza wykonawcza proponująca projekt – zadowolona. Co jednak wynika dla zwykłego mieszkańca naszej gminy z tego obszernego dokumentu? Niestety, niewiele.

Na początek dygresja. Radni tegoroczny budżet otrzymali w wersji elektronicznej. Niestety, treść jednego z najważniejszych załączników (nr 7), dotyczącego planowanych inwestycji została wykasowana. Dlaczego? Być może na to pytanie zna odpowiedź nowy przewodniczący rady. Niemniej dla wielu nowych radnych budżet może się jawić jako dość opasłe dzieło wypełnione tabelkami i cyferkami, które niewiele w sumie mówią. Tak jest z budżetem od lat, nic w tym podstawowym dokumencie się nie zmienia i jest on bardziej materiałem dla Regionalnej Izby Rachunkowej niż dla radnych. Nie mówiąc o przeciętnym mieszkańcu Bogatyni. W tym roku sprawa ma się więc identycznie: w wydatkach, które najbardziej interesują zwykłego zjadacza chleba są kwoty przypisane do poszczególnych zadań oraz krótka informacja dotycząca zmiany środków w stosunku do planowanego wykonania wydatków w 2010 roku. Zapewne bliższe informacje o zmianach i planach na ten rok są udzielane w trakcie posiedzeń komisji problemowych. A jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że większość tegorocznych zadań jest przeszacowana w stosunku do roku ubiegłego mniejszym lub większym współczynnikiem, być może także wynikającym z inflacji. Stąd już tylko krok do mechanicznego tworzenia reguł w excelu i automatycznego ich odtwarzania w przyszłości...

Tymczasem z punktu widzenia zwykłego śmiertelnika, któremu trudno sobie wyobrazić milionowe kwoty i stopień ich wpływu na rozwój miasta, działy i paragrafy tego dokumentu, nawet wyposażone w krotką informację o zmianach w stosunku do roku ubiegłego, pozostają wielką zagadką. Weźmy choćby koszty związane z działalnością naszego urzędu. W tym roku nakłady na wydatki bieżące wzrosną o blisko 6 %, do kwoty niecałych 16 mln złotych. Przewidywana ilość etatów wynosi blisko 163, a średnia płaca ok. 5 tys. zł. Co z tego wynika? Ano niewiele. Tak jak w roku ubiegłym i w latach poprzednich, kiedy również notowano wzrosty nakładów. Dlatego przed nową radą można postawić ambitne zadanie, aby większość tych abstrakcyjnych liczb przełożyć na „ludzki” język. Można dokonać tego w prosty sposób, opisując co dla zwykłego obywatela (lecz przecież i podatnika) oznacza wzrost nakładów na jakieś zadanie. Jeśli w tym roku radni przegłosują środki na działalność urzędu w proponowanej wysokości, w jaki sposób wpłyną one na funkcjonowanie urzędu? Czy zmniejszą się kolejki, czy godziny otwarcia urzędu będą bardziej dopasowane do klienta, czy skróci się czas oczekiwania na załatwienie formalności? Takich parametrów opisujących bieżące funkcjonowanie placówki można znaleźć bardzo wiele. Można je także zmierzyć, a następnie dążyć do ich poprawy. Oczywiście nie wszystko da się polepszyć przy racjonalnych nakładach finansowych. Na przykład gdyby skupić się na poprawieniu stopnia zagęszczenia pracowników urzędu trzeba byłoby postawić nowy budynek. Rzecz jednak w tym, by rozpocząć jakiś proces poprawy. Zamiast więc wpisywać w rubryki budżetu procentowe przeliczniki, można określić parametr, zmierzyć go, po czym wyznaczyć próbę jego zmiany w trakcie trwania roku budżetowego. Oto przykład zapisu: „Określiliśmy, że średnia długość oczekiwania na załatwienie spraw związanych z rejestracją działalności gospodarczej wynosi 30 dni. W tym roku skrócimy ją do 28.” Podatnik będzie zatem wiedział, że urząd się stara, łatwiej mu będzie przyjąć do wiadomości konieczność podnoszenia nakładów. Jak jest dzisiaj – wiadomo. Na przestrzeni ostatnich kilku lat pokaźnie wzrosły nakłady i etaty w urzędzie. Czy miało to przełożenie na jakiś aspekt funkcjonowania placówki? Może i tak, jednak nie wiadomo jaki i o ile.

Wróćmy tymczasem do rzeczywistości. Tegoroczny budżet zakłada przychody w wysokości ok. 156 mln zł, wydatki – blisko 166 mln zł. Zaplanowano również kredyt w wysokości 15 mln zł. Jeśli chodzi o bardziej interesujące szczegóły: przewidziano na przykład mniejsze o 1,2 mln zł dopłaty do wody. Czy to oznacza drastyczną podwyżkę dla mieszkańców czy raczej to, że zmniejszyły się koszty funkcjonowania bogatyńskich wodociągów? O połowę mniej niż w roku ubiegłym urząd wyda na utrzymanie dróg. Czy dlatego, że część ulic jest nieprzejezdna po powodzi, czy też dlatego, że jest mniej dziur? W każdym razie jest to zła wiadomość dla pracowników Gminnego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, którym w trakcie kampanii wyborczej obiecywano spore podwyżki. Tymczasem mogą być z tym kłopoty. W ramach promocji gminy urząd wyda album okolicznościowy upamiętniający zeszłoroczną powódź. Nie będzie jednak Karbonaliów. Na co konkretnie władza wyda blisko 50 mln zł przeznaczonych na inwestycje? Być może dowiemy się wówczas, kiedy radni otrzymają wypełniony treścią załącznik nr 7.

Maciej Mikołajczyk

{jb_attachment}Do pobrania: {/jb_attachment}

xls Projekt budżetu na 2011 rok

doc Część opisowa budżetu na 2011 rok

doc Zarządzenie burmistrza w sprawie budżetu na 2011 rok

doc Projekt uchwały budżetowej na 2011 rok

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.