"On 10 lat debatował, dlatego już nie współpracujemy" - powiedział burmistrz Andrzej Grzmielewicz o swoim niegdysiejszym zastępcy Jerzym Stachyrze. Zdanie to padło w kontekście debaty kandydatów na burmistrza nadchodzącej kadencji.

 

Według naszej trwającej jeszcze sondy to Andrzej Grzmielewicz zmierzy się w II turze wyborczej z Jerzym Stachyrą (vide Kto Twoim zdaniem zostanie burmistrzem Bogatyni? (sonda)). Debata więc powinna być nieunikniona. Andrzej Grzmielewicz wspomniał w dzisiejszym wywiadzie dla bogatyńskiego Art Radia, że nie jest przeciwny debacie jako takiej, ale nie chce brać udziału w przedsięwzięciu, które chcą zainicjować outsiderzy polityczni. Przypomnijmy, jako pierwszy nawoływał do debaty kandydatów właśnie Jerzy Stachyra, który sam również jest kandydatem w nadchodzących wyborach na burmistrza (pisaliśmy o tym w artykule Czy będzie debata kandydatów na burmistrza?). "W imieniu Komitetu Wyborczego Wyborców Bogatynia odNowa zapraszamy wszystkich kandydatów na burmistrza Miasta i Gminy Bogatynia do debaty na temat przyszłości gminy. Uważamy, że mieszkańcy powinni poznać programy, zamierzenia i sylwetki wszystkich kandydatów, by mogli oddać głos mając pełną wiedzę i przekonanie o słuszności swego wyboru" - napisał do naszej redakcji pod koniec września Jerzy Stachyra, który sam jest jednym z kandydatów. Podejmowane były próby wspólnej debaty inicjowane również przez inne środowiska, również medialne (w tym z naszym udziałem). 

"Dla mnie nie liczy się debata, dla mnie liczy się codzienna praca" - dodał w dzisiejszym wywiadzie Andrzej Grzmielewicz. Burmistrz powiedział, że Jerzy Stachyra jako jego zastępca debatował zamiast pracować i dalej chce debatować.  Wspomniał również debatę sprzed 4 lat, która według niego nie wypaliła (sam Andrzej Grzmielewicz nie wziął w niej udziału) i nie było w niej mowy o programach wyborczych, tylko swobodne opinie jej uczestników.  Według Grzmielewicza obecna debata ma służyć jedynie podstawianiu haków, uprawnianiu czarnego PR-u. O Bogatyni mam czas na rozmową, ale wolę to robić z pozycji mieszkańców - dodał. Pan Stachyra rzucając hasło debaty ma na myśli tylko jedną rzecz: z której strony mnie uderzyć - mówił urzędujący burmistrz.  Burmistrz w rozmowie wielokrotnie zarzekał się, że nie prowadzi kampanii i nawoływał, żeby prowadzący kampanię kandydaci proponowali mieszkańcom konkrety. Burmistrz mówił również o kandydatach do rad, którzy plakatują miasto w niedozwolonych miejscach jak choćby latarnie uliczne. Wspomniał, że radni powinni pracować całe cztery lata a nie przed wyborami przypominać o sobie mieszkańcom. Burmistrz odnosił się również do sytuacji w powiecie nazywając urzędująca starościnę "Urszulką". 

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.