Jest to bardzo prawdopodobne. Saksoński minister gospodarki, pracy i transportu chce, aby uwzględnić tzw. mały ruch graniczny zwalniając Czechów i Polaków z opłat drogowych
Przejeżdżając m.in. ten nowy most transgraniczny na Nysie Łużyckiej w Sieniawce musielibyśmy uiszczać myto drogowe. Alexander Dobrindt, minister transportu i infrastruktury cyfrowej Republiki Federalnej Niemiec, na początku lipca przedstawił plan wprowadzenia opłat na wszystkie drogi niemieckie. Myto miałoby obejmować zarówno Niemców jak i obcokrajowców i dotyczyć nie tylko autostrad, ale także "zwykłych" dróg. Planowane opłaty miały by być różne w zależności od czasu użytkowania dróg: 100 euro za 12 miesięcy, 20 euro za 2 miesiące i 10 euro za 10 dni. Niemcy opłacający winiety mieliby ulgi w podatku drogowym. Według planów winiety miałby obowiązywać od 2016 roku.
Saksoński minister gospodarki, pracy i transportu Sven Morlok (który formalnie reprezentował stronę niemiecką w pracach przy budowie mostu transgranicznego) chce, aby Polaków i Czechów zwolniono z planowanej opłaty. Minister ostrzega przed negatywnymi skutkami proponowanej opłaty za przejazd dla tzw. małego ruchu granicznego. Jako przykład (w wypowiedzi dla niemieckiej agencji dpa) minister podaje Goerlitz i Zgorzelec: "Jak wytłumaczymy odwiedzającym z Polski, że przyjeżdżając na przykład na zakupy wewnątrz jednego miasta ze Zgorzelca do Goerlitz będą musieli nagle zapłacić myto?". Podobnie, minister odniósł się od granicy z Republiką Czeską. Według Morloka potrzeb lokalnego ruchu granicznego muszą być uwzględnione.
Głos saksońskiego ministra nie jest odosobniony. W innych landach przygranicznych można usłyszeć podobne postulaty o wyłączeniu przygranicznych miejscowości z opłat.
