Zbigniew Majewski to nauczyciel, pedagog i wojownik. Motto życiowe – "Nie poddawaj się i staraj się działać tak, żeby to, co cię nie zabije, wzmocniło cię!"

Zbigniew Majewski (drugi z prawej), fot. archiwum prywatne 

Startuje do Rady z Komitetu Wyborczego Wyborców Ireneusza Kropidłowskiego (Okręg nr 3; Pozycja na liście nr 4). Wiek – 54 lata. Wykształcenie wyższe – ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Olsztynie, która obecnie jest Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie – wydział historii. Mąż (Iwony) i ojciec 18-letnich córek (Ani i Agnieszki).

- Pochodzę z Mazur, kocham Podlasie, mieszkam od 1996r. w Bogatyni i zachwycam się tymi okolicami - opowiada nam Zbigniew Majewski.

Pracuje w Zespole Szkół Zawodowych im. św. Barbary w Bogatyni – GÓRNIK; uczę historii i edukacji dla bezpieczeństwa. Pytany o największy sukces życiowy, odpowiada: bezapelacyjnie podjęcie wraz z żoną 19 lat temu decyzji o adopcji dziecka, a zakończyło się dwójką.

bogatynia.info.pl: Czy nie uważa Pan, że oświata w gminie Bogatynia jest przewymiarowana? Zbyt dużo szkół podstawowych, za mało tych w kolejnym szczeblu edukacji.

Zbigniew Majewski: Jeśli chodzi o oświatę w Bogatyni, to według mnie problem raczej nie jest w tym, czy za dużo jest szkół podstawowych, a za mało tych na kolejnym szczeblu edukacji. Przede wszystkim należy wspomnieć o przedszkolach i żłobkach. Myślę, że właśnie te placówki w szczególności powinny być w centrum zainteresowania gminy, gdyż na tym etapie młodzi rodzice powinni mieć pełne wsparcie przedstawicieli Rady Gminy i Burmistrza. Uważam, że powinien powstać jeszcze jeden oddział żłobkowy i jeśli będzie trzeba, to należy też zwiększyć ilość miejsc przedszkolnych. Przewymiarowanie chyba nie będzie nam groziło, a raczej to, co widzimy niestety w służbie zdrowia. Niedługo dyrektorki szkół będą miały problem z kadrą nauczycielską, albo już to mają. Od wielu lat do zawodu nie trafia tylu nauczycieli, aby zlikwidować coraz większe wakaty. Np. w mojej szkole (ZSZ w Bogatyni, tzw. GÓRNIK) większość nauczycieli jest na pełnych etatach z dodatkowymi godzinami nadliczbowymi, a nie możemy znaleźć nauczyciela do biologii. Coraz więcej nauczycieli przechodzi na emerytury, a nie ma ich następców. Nikt nie chce przyjechać do takiego miasteczka jak Bogatynia i pracować za takie pieniądze w oświacie. Może będzie trzeba wrócić do takich kroków, jakie były kiedyś? Czyli gmina ściąga nauczycieli z kraju, ale gwarantuje im jednocześnie mieszkania. Kto wie?

Kilka lat temu był plan połączenia Górnika z liceum. Wybrano wówczas opcję włączenia LO w zasoby gminne. Czy z perspektywy czasu była to lepsza decyzja?

Sprawa połączenia GÓRNIKA z Liceum Ogólnokształcącym była w swoim czasie bardzo głośna. Nie chciałbym wyrokować, czy to dobrze, że do tego nie doszło, czy raczej byłoby lepiej, gdyby tę fuzję zrealizowano. Mogę się wypowiedzieć z perspektywy nauczyciela Zespołu Szkół Zawodowych. Od tamtych wydarzeń minęło już sporo czasu i mogę stwierdzić, że GÓRNIK na naszym rynku lokalnym ugruntował swoją pozycję i nie mamy najmniejszego problemu z naborami chętnej młodzieży. Pomimo tego, że dość spora grupa absolwentów szkół podstawowych opuszcza nasze miasto, to my rok do roku przyjmujemy tylu nowych uczniów, aby spokojnie funkcjonować, bez lęku o swoje etaty. Czy LO tak samo działa od tamtej pory? Należałoby zapytać osoby bezpośrednio zainteresowane, czyli Burmistrza, który jest przedstawicielem organu prowadzącego, Panią Dyrektor oraz Nauczycielki i Nauczycieli z tej szkoły. Jedno jest pewne, to nie Starostwo Powiatowe w Zgorzelcu finansuje nasz Ogólniak, tylko Gmina Bogatynia. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu straszono dzieci w gimnazjach i podstawówkach, że jak się nie będą uczyć, to trafią do GÓRNIKA. Tak jakby miała to być kara. Dzisiaj zaś trafia do nas różnorodna młodzież i mamy takich, którzy byli dobrymi lub nawet najlepszymi uczniami w swoich szkołach podstawowych. GÓRNIK funkcjonuje od 1960r. i doskonale sobie radzi dzięki ciężkiej pracy wielu pokoleń nauczycieli i innych pracowników szkoły. GÓRNIK to Tradycja i Znak Jakości. Czy wiecie, że ukończyli ją również: Ireneusz Kropidłowski (Prezes GS „Samopomoc Chłopska”), Mariusz Arendarczyk (współwłaściciel „Hokera”) - których osobiście uczyłem, a nawet Pan Sławomir Wochna (Dyrektor Kopalni „Turów”). I co, można skończyć GÓRNIK i radzić sobie w dorosłym życiu? Pozdrawiam wszystkich Absolwentów GÓRNIKA, przecież jesteśmy Jedną Wielką Rodziną.

Ma Pan na co dzień styczność z młodzieżą. Jacy są młodzi ludzie w gminie Bogatynia Jacy są?

Nie wiem i chyba nikt do końca nie wie. Mam córki w wieku 18 lat i do końca nie wiem, jakie one są. Jedyne co wiem to to, że są kochane. Ok, spróbuję ustosunkować się do tego zagadnienia. Młodzież z naszej gminy na pewno wyróżnia się spośród innych nastolatków z tytułu swojego miejsca zamieszkania. To jest zaletą, ale i zagrożeniem. Wszyscy wiemy, co mam na myśli. Sama młodzież jest różna, ale w większości pozytywna, chociaż nie do końca rozumiejąca, że należy się starać, aby coś osiągnąć. Dlaczego? Właśnie dlatego, że położenie gminy powoduje, że oni znajdą zatrudnienie w Czechach lub Niemczech i nie muszą opuszczać swojego domu rodzinnego. Mówią, że praca na nich czeka i nie muszą się zbytnio starać. Tylko że są oni tzw. niewykwalifikowaną siłą roboczą. Jest też młodzież bardziej ambitna i ta stara się nauczyć języka obcego i też pracują u sąsiadów, ale zajmują już bardziej eksponowane stanowiska. I są Ci, którzy mówią, że po skończeniu szkoły stąd wyjadą, bo nie widzą tu dla siebie miejsca. Młodzież w sumie jest trudna, ale dzięki temu nie nudzę się w pracy. Są też tacy, bo na to pozwalamy my dorośli i przymykamy niejednokrotnie oko na ich przewinienia. Uważam, że robimy to zbyt często. To nie pomaga, a wręcz prowokuje do tego, że młodzi ludzie wykorzystują na maksa swoich rodziców. Dlatego uważam, że to nie młodzież jest zła, tylko niejednokrotnie ich opiekunowie prawni nie spełniają swojej roli. W takim razie gmina mogłaby im w tym pomagać, nie tylko przez tzw. pomoc społeczną.

Co zrobić, by nie chcieli stąd wyjeżdżać bądź chcieli wracać?

Bogatynia przyjaznym miastem! Takim, aby młodzi ludzie mogli realizować swoje marzenia. Miejsca, gdzie mogliby się spotykać, kluby muzyczne, szeroka oferta realizowania ich hobby (tzw. koła zainteresowań). Możliwość łatwego i taniego przemieszczania się na terenie gminy. Tworzenie nowych miejsc pracy, niekoniecznie opartych na dwóch wielkich zakładach pracy (kopalnia i elektrownia). Nowe oferty zatrudnienia mogłyby być związane z infrastrukturą turystyczną, gdyż gmina jest idealnym pomostem pomiędzy Czechami i Niemcami i mogłaby być bazą wypadową w tych kierunkach. Musimy sobie uświadomić, że to młode pokolenie myśli zupełnie inaczej niż my. Nawet jeśli ich rodzice związani są zawodowo z największymi pracodawcami na terenie naszej gminy, to oni nie widzą żadnej tragedii w tym, że za jakiś czas te zakłady przestaną funkcjonować, bo i tak oni będą robić coś innego. Nie ukrywają, że zatrudnienie w tych zakładach byłoby bardzo atrakcyjne pod względem finansowym, ale wiedzą też, że to się kiedyś skończy i chcieliby od włodarzy gminy mieć zapewnienie, że już coś się dzieje w temacie tworzenia nowych miejsc pracy. Niestety tego nie widać, a dotychczasowi przedstawiciele władz gminnych wpadają prawie, że w samozachwyt nad swoimi „niedokonaniami”. Niestety, tym nie zatrzymamy młodzieży tutaj, ani nie zachęcimy nikogo do powrotu. Musimy być wiarygodni już teraz i pokazać im, że po następnych wyborach coś się zmieni w tym temacie. Stawiam na tzw. mały ruch turystyczny wykorzystujący położenie gminy – baza hotelowa, agroturystyka i wykorzystanie potęgi naszych domów przysłupowych!

Jak gmina powinna zadbać o młodzież w aspekcie pozaszkolnym?

Dajmy im wolną rękę. To znaczy, zapytajmy ich o to i spróbujmy wypracować wspólną płaszczyznę współpracy. Może nie do końca taką, jaką była do tej pory ta młodzieżowa rada, zwoływana przez Burmistrza i fotografująca się z tej okazji. Uważam również, że powinniśmy zwrócić uwagę na zdrowie naszych dzieciaków. Ruch jest niezbędny dla młodego człowieka. Mam również pomysł na to, aby oprócz dotychczasowej oferty, która jest dość bogata – piłka nożna, pływanie, lekkoatletyka, sztuki walki, czy też siatkówka, dorzucić do tego rugby. Wiem, zaraz podniosą się głosy, że to niebezpieczne. Jestem fanem tej dyscypliny sportu i wiem, że rugby nie jest bardziej kontuzjogenne od chociażby piłki nożnej. Rugby jest grą zespołową łączącą młodzież bardzo zróżnicowaną pod względem fizycznym: niskich-wysokich, grubych-chudych, szybkich-wolnych, mięśniaków-chuderlaków. Mogę nawiązać kontakt z tzw. ambasadorami rugby na nasze województwo i spróbować rozpropagować ten temat. Aha, jeszcze sprawa tych tzw. kasyn gier. Wszyscy wokół mówią mi, że to śliski temat, ale niestety dotykający naszej młodzieży. Więc może warto coś z tym zrobić, aby nasze rodziny były szczęśliwsze i bezpieczniejsze. Przecież wszyscy tego chcemy. Pozwólmy również lokalnym młodym artystom na pokazywanie swoich talentów, a nie płaćmy za artystów sprowadzanych z zewnątrz. Może jakiś festiwal „Talentów Trójstyku”, w którym będą rywalizować i bawić się jednocześnie młodzi ludzie z sąsiadujących z nami Czech i Niemiec? Wystarczy tych przykładów. Mógłbym jeszcze tak długo.

Czy są jakieś trzy proste, łatwe i szybkie działania do podjęcia, które "pomogą" odmienić Bogatynię?

Oczywiście, że tak:

1 – Chuck Norris burmistrzem Bogatyni – bo wtedy problemy będą bały się zaglądać do naszej gminy;

2 – Pierścień Arabeli – bo spełnimy wszystkie nasze pragnienia;

3 – Różdżka Harry’ego Pottera – wiadomo, jaką miała moc!

A tak poważnie, to nie będzie łatwo i szybko. Może jednak być skutecznie i lepiej niż dotychczas. Uważam, że zaraz po wyborach należy zrobić audyty we wszystkich spółkach gminnych i samym Urzędzie Gminy, aby ustalić ich tzw. funkcjonalność. Może to pozwoli na poprawienie ich skuteczności za mniejsze pieniądz. Ktoś się boi? Niepotrzebnie, bo fachowcy zostaną na swoich stanowiskach!

Alternatywną i lepszą propozycję dla naszej gminy ma Komitet Wyborczy Wyborców Ireneusza Kropidłowskiego, bo:

1 – zamiast Chucka Norrisa mamy Ireneusza Kropidłowskiego – PETARDA!

2 – Pierścień Arabeli zastąpimy logicznymi i przemyślanymi decyzjami podejmowanymi przez Radę Gminy;

3 – jeśli różdżka Harry’ego Pottera zaszwankuje, to będę ja – Zbigniew Majewski (jeżeli mnie wybierzecie).

7) Jakie pola, oprócz edukacji są w Pana zainteresowaniach jako przyszłego radnego? Edukacja i sprawy młodzieży są dla mnie priorytetowe i myślę, że to przedstawiłem już powyżej w swoich odpowiedziach. Oczywiście nie powiedziałem wszystkiego, bo jednak jesteśmy w okresie kampanii wyborczej i swoje plany będę przedstawiał sukcesywnie. Jak Państwo zobaczycie, to wszystkie Komitety Wyborcze mówią w wielu sprawach jednym głosem, ale różnią się perspektywą ich wdrażania. W tych Komitetach jest wiele osób, które przez wiele lat pełniło funkcje związane z działalnością samorządową i możemy ocenić, czy dobrze to realizowali. Okaże się 7 kwietnia. Jest też wiele osób nowych, tak jak chociażby ja, którzy po raz pierwszy próbują przedstawić swoją wizję rozwoju gminy. Oczywiście będę zajmował się wszystkimi ważnymi sprawami poruszanymi na sesjach gminy, a na pewno będę się opierał na wiedzy tych osób, które w danych dziedzinach będą fachowcami. Ważne też będzie, kogo wybierzemy na Burmistrza, gdyż to wpłynie na jakość współpracy z Radą Gminy. Moje działania będą też opierać się na programie Komitetu Wyborczego Wyborców Ireneusza Kropidłowskiego.

Jakiej Rady Miejskiej by Pan sobie życzył i jakiego burmistrza?

Rada Miejska powinna składać się z osób, które kochają ludzi – wszystkich, nieważne co sobą reprezentujących. Radny, czy Radna powinna być wzorem tzw. „cnót samorządowca”. Nie wiem, czy przyszła Rada taka będzie, ale ja mogę zapewnić, że jeśli zostanę wybrany, to będę starał się reprezentować takie cechy jak: empatia, patriotyzm lokalny, odpowiedzialność, komunikatywność i uczciwość. Po prostu będę taki, jaki jestem teraz. Burmistrzem oczywiście powinna być osoba z dużym doświadczeniem menadżerskim, potrafiąca zarządzać zasobami ludzkimi i z otwartym umysłem na otaczający świat. Osoba inteligentna, ale nie zadzierająca nosa. Człowiek sukcesu, ale dążący jeszcze do przekraczania kolejnych granic i barier. To powinien być człowiek w miarę młody, ale już doświadczony. Oczywiście takie cechy posiada Ireneusz Kropidłowski, którego znam od początku mojego pobytu w Bogatyni, czyli od 1996r. Irka poznałem jeszcze jako nastolatka, który był moim uczniem w GÓRNIKU, a moja żona była jego wychowawczynią. Już wtedy wyróżniał się wieloma talentami. Od tamtej pory mieliśmy mniejszy lub większy kontakt ze sobą. Ściślejszą współpracę nawiązaliśmy, gdy Irek został Prezesem GS „Samopomoc Chłopska” w Bogatyni i dźwignął tę firmę. Bardzo mi tym zaimponował i stwierdziłem, że takich ludzi należy wspierać. On, a raczej „Geesik”, bardzo często współdziałał z naszą szkołą na wielu płaszczyznach. Za swoje zaangażowanie Ireneusz Kropidłowski został swojego czasu uhonorowany odznaczeniem „Przyjaciela Szkoły”. Teraz do GÓRNIKA chodzi jego syn, więc póki co mam jakąś kartę atutową, gdyby nie chciał się z czegoś wywiązać jako Burmistrz. Oczywiście żartowałem. Ja też mógłbym chyba nazwać Irka takim moim „Osobistym Przyjacielem Pozytywnego Myślenia”, gdyż to dzięki niemu postanowiłem wystartować w tych wyborach i wierzę w to, że razem dokonamy dobrych zmian w naszej gminie.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.