Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Tylko jedno zwycięstwo w dziesięciu meczach Euroligi odniósł PGE Turów Zgorzelec w swoim debiutanckim sezonie w tych rozgrywkach. W ostatnim meczu mistrz Polski przegrał z EA7 Emporio Armani 96:101

PGE Turów Zgorzelec - fot. ksturow.eu/Jacek Rydecki

Jeszcze niespełna minutę przed końcem meczu mistrz Polski miał bardzo duże szanse odnieść zwycięstwo na włoską potęgą. Nemanja Jaramaz rzutem z dystansu nie zdołał umieścić piłki w koszu.

Zgorzelczanie faulowali, licząc na to, że przeciwnicy nie będą trafiali rzutów wolnych, ci byli jednak bezbłędni.

- Nie mam zastrzeżeń do moich graczy. Rozegraliśmy niezłe spotkanie, nie trafiliśmy kilku rzutów z linii rzutów wolnych, ale to się zdarza. Kosztowało nas to zwycięstwo, ale czasami niestety bywa i tak – mówił po spotkaniu szkoleniowiec PGE Turowa.

Podopieczni Miodraga Rajkovića spisywali się bardzo słabo.. Trafili zaledwie 17 z 27 rzutów, co dało zaledwie 63 procent skuteczności. Drużyna z Mediolanu miała podobny procent rzutów ... za trzy punkty. Mistrz Włoch trafiał na 56-procentowej skutecności. W tym elemencie zabójczy był były gracz NBA Linas Kleiza. Litwin rozpoczął mecz ze skutecznością 0/4, w pierwszej połowie rzucił 9 punktów, ale w trzeciej kwarcie eksplodował. Po jego rzutach zgorzelczanie stracili 18 punktów, wszystkie padły właśnie zza łuku. Kleiza nie rzucał bez obrony, wszystkie jego próby były dobrze bronione, często tylko milimetry dzieliły defensywę od bloku.

Kleiza trafił 8 z 12 rzutów z dystansu, a po jego kolejnych trafieniach cały zespół mistrza Polski bezradnie rozkładał ręce, a na trybunach było słychać jęk niedowierzania. W całym spotkaniu litewski skrzydłowy rzucił aż 29 punktów i był najskuteczniejszym zawodnikiem rywala. 

Po stronie Turowa bardzo dobrze zagrał Damian Kulig, który zdobył 23 punkty i pod koszem kręcił obroną rywala. Kilka efektownych akcji zaliczył także Chris Wright, który ponownie latał nad koszami. W jednej z akcji lewą ręką wsadził piłkę nad środkowym Angelo Giglim. W innej po podaniu nad kosz z połowy boiska popisał się potężnym wsadem. Na pochwałę zasługuje tak naprawdę cały zespół, bo najważniejsi gracze spisywali się przyzwoicie, a o losach spotkania decydowały detale. - Zawsze tak jest, zawsze malutkie elementy powodują, że wygrywa się lub przegrywa spotkanie - tłumaczy szkoleniowiec PGE Turowa.

- Gratuluję Turowowi tego sezonu w Eurolidze. Wygrali tylko jeden mecz, ale trafili do najsilniejszej grupy w historii tych rozgrywek, a pomimo tego w każdym meczu rywalizowali z resztą drużyn jak równy z równym. Nawet na wyjeździe – mówił po spotkaniu Luca Bianchi.

Zgorzelczanie zakończyli rozgrywki Euroligi z bilansem 1-9. Jedyne zwycięstwo odnieśli nad mistrzem Niemiec FC Bayernem Monachium. W styczniu PGE Turów rozpocznie rywalizację w Pucharze Europy.

PGE Turów Zgorzelec – EA7 Emporio Armani Mediolan 96:101 (17:22, 22:25, 27:22, 30:29) 

PGE Turów: Collins 14 (1), Kulig 23 (3), Chyliński 3 (1), Jaramaz 12 (2), Dylewicz 12 (2), Moldoveanu 11 (3), Nikolic 2, Taylor 6, Wright 13 (1)

EA7 Armani: Ragland 8 (1), Brooks 14 (1), Gentile 11, Gigli 5, Cerella 5 (1), Kleiza 29 (8), James 6, Hackett 6 (1)

PGE Turów Zgorzelec - fot. ksturow.eu/Jacek Rydecki

Źródło: mat. pras.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.